Ta historia powinna się zaczynać: Był pochmurny niedzielny poranek, ciepłe powietrze otaczało człowieka jak ciepłym kożuszkiem... Tak poprostu idealne warunki na rower... Wsiadłem na swojego 2 kołowego rumaka i ruszyłem z kopyta... Nogi jakby same mnie niosły, super się jechało...
No właśnie jechało... i musiałem złapać gumę :/ Moja pierwsza guma (na rowerze ;] - takich do żucia to już trochę było :)... później podóź na gapę miejskim autobusem no i jeszcze spacer po bardzo równych krakowskich chodnikach... Heh przynajmniej łydki sobie poćwiczyłem... Ale nie ma to jak chodzić w SPD SL po chodniku :)))
Mały wypadzik z Kacperkiem :) Takie tam spokojen towarzyskie pedłowanie do toru kajakowego i z powrotem. Cała trasa właściwie nad Wisłą super widoki, super pogoda, super towarzystwo, czegósz chcieć więcej :)
Niniejszym ogłaszam sezon 2009 za rozpoczęty... :D
Najpierw spacerek po plantach z Damą Mego Serca, a potem troszkę po bulwarach wiślanych... :) Oczywiście nowa bluza musiała zostać przechszczona na plantach :/ Niech żyją gołębie krakowskie i ich odchody... :D
Mam nadzieję ze ten rok będzie owocny tylko w km prędkości i formę, a nie w defekty i takie tam inne :)
Dziś luźno, całkiem jakoś nogi nie podawały więc ćwiczenie pedałowania na 4-sów. Więc jazda raczej spokojna, oprócz 2 sprintów na 10 km i 28 km - oba wygrane, troche ambicjonalne :P
P.S. Był mały defekt :P spadł łańcuch ale nie wspominał bym o tym gdyby nie to że znalazłem 2PLNy pod kołem :P Szczęściaż ze mnie :P :rotfl: